Pruderyjna
Jest wiele określeń czynności, którą tak uwielbiam.
Zbliżenie, seks... Moja matka zawsze wmawiała mi, że powinnam sypiać z osobą
którą kocham, że dziewictwo to taki wianuszek który powinien zostać ofiarowany
temu jednemu jako dowód jebanej wdzięczności za to, że mnie poślubi. Gówno
prawda.
Nigdy tak nie uważałam, swój wianuszek straciłam po pijaku w
młodocianym wieku z nieznanym mi chłopakiem. Nie robię tego z miłości i nigdy
robić nie będę, bo osoba taka jak ja nie potrafi kochać, tak zwyczajnie. Ma
cholerną znieczulicę i wielki egoizm. Pieprzenie stało się moją codziennością.
Mam cel i zawsze w mojej satynowej pościeli ląduje najokazalszy męski kąsek.
Nie jest to byłe jaki kąsek, jest kilka aspektów oceniania, no chyba, że jestem
tak pijana, że biorę co popadnie, a rano spierdalam z miejsca zbrodni niczym
rasowy przestępca.
Ale ostatnio jakoś się trzymam i jeśli i już to kochanek ucieka rano z mojego łoża na nocnej szafce zostawiając należności.
Ale ostatnio jakoś się trzymam i jeśli i już to kochanek ucieka rano z mojego łoża na nocnej szafce zostawiając należności.
Mój teraźniejszy partner jest nie co inny niż pozostali, nie traktuje mnie tylko i wyłącznie jak zwykłą kurwę, która myśli tylko o jednym. Po nocach z nim czuje sie nie tylko spełniona w tym co robię ale też... Szczęśliwa?
Nie, na pewno źle to odbieram. Ktoś taki jak ja nie może być
szczęśliwy, kobiety takie jak ja mogą być tylko usatysfakcjonowane. Nie mniej
jednak czuje coś czego nie umiem nazwać. Mam nadzieję, że nie długo ku mojej
ogromnej niechęci przez moment pomyśle i dowiem się co to za dziwne uczucia
pojawiły się w moim umyśle. Umyśle który jak dotąd nie specjalnie
"używałam" gdyż moje myśli i życie codzienne toczyły się wokół mojej
pracy. Lubię tą pracę ale może jednak czasem trzeba pomyśleć o czymś innym niż
własne wygody.
Czyżby odezwało się we mnie tak zwane sumienie?
Pruderyjny
Młody, przystojny mający w sobie ‘to coś’. To tylko klika
cech które określają moją skromną osobę. Zawsze odkąd pamiętam byłem tylko przeciętnym zastępcą Igły, tym
który wiecznie siedział na trybunach, bo nawet nie było dla niego miejsca w wyjściowej
12. Bolało to w chuj okropnie. Wtedy zauważyłem, że na to wszystko trzeba mieć
wyjebane. Trzeba robić tylko to co się kocha, i uważa za stosowne, trenować na
sto procent i być gotowym do swojego największego dnia, który niewątpliwie
nadchodził wielkimi krokami.
Nadszedł i ten zajebiście piękny dzień, dzień w którym gram
w pierwszej szóstce, Igły nie ma już w
kadrze jego czas przeminął, jest teraz czas Zatiego, Gram jak natchniony i nie
ma rzeczy kurwa niemożliwych, każda piłka moja, każda laska moja. Najbardziej
lubię te prowokujące, te które nie boją się wyzwań. Nie boją się niczego, dla
nich tak jak dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.
Kolejny dzień, a dokładniej wieczór po kolejnej wygranej
naszego klubowego tym razem teamu, siedzę z kumplami w jednym z bełchatowskich
klubów. Nerwowo spoglądając na zegarek,
przecież czekam na nią, na Kingę, moją nocną przyjaciółkę, która pozwala
spełnić mi każdą erotyczną zachciankę, chcę ją pieprzyć na kiblu to pieprze ją
na kiblu, chce ją delikatnie posuwać na podłodze w salonie to wtedy to robię.
Bo w
życiu trzeba umieć się ustawić.
Najgorsze jest to, że nie chce już samego jebanego seksu,
fetyszu, bo tęsknie za jej głosem, za jej jękami, za uśmiechem.
Może odezwało się we mnie to kurewskie sumienie?
________________________
Niniejszym stwierdzam, że zaczynamy seksy moje drogie.
Bardzo cieszę się, że ruszyłyśmy z tym wyżej, Podoba mi się to i to jest chyba najgorsze.
Eve, chciała Was przeprosić, za to, że jej część (PRUDERYJNA) jest do kitu, jednak nikt tak nie sądzi. Prawda?
Jest to prolog więc proszę Was o komentarze.
I o zaglądania do zakładek, i do wpisywania się do INFORMOWANYCH
Pozdrawiamy Eve&Annie